Książka zaczyna się jak film Hitchcocka
– od trzęsienia ziemi. Rodzinnego trzęsienia ziemi, czyli nieudanej próby
samobójstwa Julianki. A potem, jakby powiedział mistrz suspensu, napięcie
rośnie… Rozładowywane skutecznie częstymi wybuchami śmiechu – aż po finałową,
komediową wręcz, scenę, gdy niewinny dialog młodych ludzi wścibska kobieta
kwituje zgryźliwie: „Wstydu za grosz!”. Tymczasem to właśnie wstyd leży u
podłoża wielu decyzji zarówno młodych, jak i dojrzałych bohaterów książki, a
Julianka pisze nawet Księgę wstydu.
Wstyd jako bohater pierwszego
planu? Tak! Podobnie jak – co rzadkie w książce dla młodzieży – na pierwszym
planie, obok nastoletniej wnuczki, niezwykła (siedemdziesięcioletnia!) artystka
Delfina w roli babci (bo i o rolach jest ta książka). I kochający wybitne kino
Aleksy (Alik, Alien), który wstydząc się swojej biedy, przyjmuje rolę odmieńca
intelektualisty. Na drugim planie – i Michał, i Anioł. A w znakomitym epizodzie
– pewna mama na blogu.
Pierwsze zapatrzenia i pierwsza
miłość. I pięknie literacko „oswojony” problem depresji, której także często
się wstydzimy. A wstyd, często nawet nieuświadamiany, potrafi doprowadzić do
dramatu, ale też… uchronić nas przed zrobieniem głupstwa. Tak jak Juliankę –
zębiełka białego („najbardziej obciachowe zwierzątko”) wśród tygrysów.
Dorota Koman
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz