Pozwolę sobie skomentować prace konkursowe
sądząc, iż jestem wyrazicielką opinii całej
komisji. Na konkurs dostarczono 63 prace ze wszystkich szkół
podstawowych, najwięcej z PSP w Krasnosielcu i Drążdżewie. Ich poziom był
bardzo różny i zapewne wynikał z talentu plastycznego, umiejętności
posługiwania się warsztatem plastycznym, pewnej artystycznej wrażliwości,
wyobraźni a także ilości czasu przeznaczonego na wykonanie dzieła. Dla nas
istotny okazał się pomysł. Na wstępie więc odrzuciliśmy, po dokładnym
sprawdzeniu, prace będące plagiatami - pomysły twórcze, jako żywo przemalowane
z okładek już wydanych i funkcjonujących w obiegu czytelniczym książek.
Niektóre z nich były jak pracowicie wykonane kserokopie. A szkoda. Bo talent
artystyczny wyraźnie przegrał z brakiem artystycznej wizji.(Bo zakładam, że
książka ulubiona = przeczytana. A przygody bohaterów, miejsca i czas akcji
świetnie znane.)Były i takie prace, które miały się nijak do treści książki -
jakby powiedziała komisja maturalna - błąd rzeczowy. Po pierwszej selekcji
przyjrzeliśmy się pracom biorąc pod uwagę kompozycję - zachowanie proporcji
między tekstem i ilustracją, spójność i równą ich ważność. Doceniliśmy też
wkład pracy i zastosowane techniki i materiały plastyczne. Wybór był trudny.
Urzekła nas mroczność okładki Harrego Pottera (M. Sobocińska), cekinowy Charlie
i fabryka czekolady, (A. Kuprajtys), inny niż wszystkie obraz do dobrze znanego
Pinokia (K. Glinka), spójny kolorystycznie i kompozycyjnie pomysł na okładkę
książki O psie, który jeździł koleją (W. Wronowska), przedszkolna niemal
prostota bujnego łanu traw w okładce do książki „Ten obcy” (O. Piotrowska) czy
prostota Najdłuższej podróży (W. Płuciennik). Artystycznie stemplowana okładka
Hobbita (O. Płuciennik), misternie wyrysowane listki okładki do Tajemniczego
ogrodu (O. Piórecka) czy sympatyczny kudłaty piaskoludek z Historii amuletu (Ł.
Klimkiewicz). Każda z ilustracji miała „coś”, co mogło zachęcić do zanurkowania
głębiej - w treść. I jeszcze jedno spostrzeżenie. Konkurs był szkolny, ale
okładki to nie tylko lektury. I dzięki Bogu. Bo to oznacza dokładnie tyle, że
młodsze pokolenie jednak czyta (63% Polaków nie czyta wcale) I wielu z nich nie
jest statystycznym Polakiem, który czyta ledwie jedną książkę rocznie. Czego
sobie i innym książkolubom życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz