SPOTKANIE Z MATKĄ
Ona mi pierwsza pokazała
księżyc
i pierwszy śnieg na świerkach,
i pierwszy deszcz.
Byłem wtedy mały jak muszelka,
a czarna suknia matki szumiała
jak Morze Czarne.
Noc.
Dopala się nafta w lampce.
Lamentuje nad uchem komar.
Może to ty, matko, na niebie
jesteś tymi gwiazdami kilkoma?
Albo na jeziorze żaglem białym?
Albo falą w brzegi pochyłe?
Może twoje dłonie posypały
mój manuskrypt gwiaździstym
pyłem?
A możeś jest południową godziną,
mazur pszczół w złotych
sierpnia pokojach?
Wczoraj szpilkę znalazłem w
trzcinach —
od włosów. Czy to nie twoja?
K.I.
Gałczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz